poniedziałek, 10 listopada 2014

Con tiempo latino

Post pisany w ukryciu, bo Piotr zakazał pisania postów, w których nie ma napisane o której jedliśmy śniadanie.


W Polsce wszystko się planuje. Co będę jadł na kolację, co się stanie jeśli zacznie padać deszcz, czy mam wystarczająco zapasów, żeby przeżyć zimę, dokąd zmierza moje życie, kiedy będzie mój ulubiony serial?


Latynosi niczego nie planują. Żyją tu i teraz. Teraz sobie siedzę na ławeczce, a co będę robił później to się zastanowię jak przestanę siedzieć na ławeczce. Jestem głodny? Wyciągam rękę i z drzewa zrywam owoc. Zima? Tu jest wieczne 20scia kilka stopni.



Latynosi żyją stanem obecnym. Jeśli coś działa to nie trzeba ruszać, tak dziadek zrobił 100 lat temu, to po co się inwestować pieniądze, czas i siłę na coś co już działa.

Lotnisko w San Andres. Jedno z mniejszych z których odlatywaliśmy. Z 5 lotów ciągu dnia. Przed wejściem pan oferujący, czynność której potrzeby dalej nie zrozumiałem, czyli owijanie bagażu folią. W Europie jest do tego maszynka która robi bzzzz i wypluwa przezroczystą kulkę. Tutaj jest pan, który stoi rolką foli śniadaniowej i obkręca twoją walizkę wprawnym ruchem, tak aby zrobić powiększoną wersję kanapki do szkoły.
To samo lotnisko kilka metrów dalej przy desku do checkinów. Zostawiamy bagaż. W Europie nasze plecaczki odjeżdżają na taśmociągu, gdzieś w odmęty lotniska. Tutaj jest Pan Taśmociąg, który przenosi każdy bagaż, w jakieś sobie znane tylko miejsce. 



Jedziemy autobusikiem, gdzieś zgubieni w Valle de Cauca. Zatrzymujemy się na światłach, ktoś podchodzi z deską do autobusu, uderza deską w opony, krzyczy coś do kierowcy, odjeżdżamy. Po godzinie jazdy zatrzymujemy się w jakiejś wiosce, obok chaty z napisem Wulkanizator. Okazuje się ze mamy flaka. Co by zrobili Europejczycy? Wszyscy wychodzą, odholowuje się autobus, wzywa zastępczy. Co robią Latynosi? Podchodzi pan wulkanizator z wężykiem, pompuje opone, kiedy wszyscy pasażerowie są dalej w autobusie. Kierowca płaci 5k COPow i odjeżdżamy. Nie którzy się nawet nie zorientowali.




Hostel na San Andres. Jadalnia na 5 piętrze. Widok ładny, więc okien wstawiać nie warto. A że raz, na jakiś czas popada do środka, tak że robi się basen w środku? Woda ma to do siebie że wyparowuje sama. A okna, to trzebaby wstawiać, remont robić. Jest dobrze jak jest. 

Bo nic nie robić to trzeba umieć.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz